Witam
Kolejny raz muszę reagować i napisać jak sytuacja wygląda w praktyce.
Piszę w odpowiedzi na artykuł http://www.bankier.pl/wiadomosc/W-Polsce-brakuje-pracownikow-ze-specjalistycznymi-umiejetnosciami-7218783.html
Pierwsza teza (nie będą nawiązywał do wszystkich) – uczelnie powinny… „Myśleć nie o tym, co teraz, ale co za 5 lat będzie popularne i wypuszczać osoby, które rzeczywiście odpowiedzą na potrzeby pracodawców – tłumaczy Młynarczyk.”
A skąd uczelnia ma to wiedzieć? Przepraszam Panie Młynarczyk ale weź Pan napisz mi oscylator, który powie mi jaka technologia będzie popularna za 5 lat, jaki język programowania, która firma IT (Microsoft czy Apple czy Google) będzie narzucać innym rozwiązania, to zostane jednym z bogatszych ludzi bez pracy. Serio taki oscylator by mi się przydał. A poważnie pisząc. Człowieku. To jaka technologia będzie popularna zależy od: Cech osobowościowych lidera danej technologii (patrz Steve Jobs, ewentualnie programisty wiodącego w korporacji, który wdroży daną technologię i będzie do rozwoju gotowego rozwiązania poszukiwał nowych ludzi), gdyż
a) jest ona dobra do danego zastosowania
b) on sie na niej zna, więc szybciej będzie wdrożyć coś co on zna i nie musi się uczyć nowej technologii nawet jak jest lepsza od tej, którą on zna.
c) cech charakteru lidera, który jest w stanie zarządowi korporacji udowodnić, że zastosowane przez niego rozwiązanie jest wystarczające do wykonania zadania i gwarantuje szybkie zakończenie prac
d) inne czynniki.
To jaka technologia będzie popularna zależy od marketingu, pracy, możliwości, społeczności, która się zbuduje wokół danej technologii. Nie da się tego przewidzieć czego Ty i Twoja firma będziecie używać za 5 lat. Z Silverlighta Microsoft właśnie rezygnuje, mnie chcą uczyć tej technologii a ja nie chce! Wdepnęła firma w bagno i chce żebym ja ją z niego wyciągnął najlepiej za darmo. Pracodawca ponosi ryzyko nie ja, nie uczelnia, nie Państwo zrozumcie to. Apple zmienił język z Objective-C na Swift. Zapłacisz programistom Objective-C za czas przesiadki na Swift czy będziesz szukał nowych speców od Swifta w tym swoim HAYS? Nie bądźcie tacy cwani pracodawcy.
Idąc dalej, Panie Młynarczyk podkreślam jeszcze raz – dysputy na ten temat już trwały. Uczelnie kształcą przyszłych NAUKOWCÓW i liczą na to, że magister pójdzie dalej na DOKTORAT z czego wykładowcy mają kasę. Jeśli Wy chcecie sobie kształcić pracowników, to musicie to robić we własnym zakresie. I nie okłamujcie ludzi, że prace będą mieli jak uczelnie zaczną kształcić ludzi w Waszym kierunku, bo Tusk dał możliwość NAUKOWCOM stworzenia biznesów, jeśli uczelnia nie będzie chciała ich wynalazku zostawić dla siebie. Więc musicie sobie pracodawcy teraz kaske wyłożyć na pracownika a nie na nowe mercedesy, bo przegrywacie z uczelniami.
Druga sprawa – „Uczelnie coraz częściej rozmawiają na poziomie lokalnym z pracodawcami, są trójstronne stowarzyszenia, które gromadzą stronę rządową, pracodawców oraz uczelnie i starają się wspólnie wypracowywać ten program – zaznacza Młynarczyk.”
Które uczelnie? Bo chyba nie te renomowane. Te uczelnie, które upadają. Jak Wy szukacie takich specjalistów, to bawcie się, dobrze, ale potem nie płaczcie znów, że nie ma wysoko wykwalifikowanej kadry 🙂
Sprawa moja ulubiona czyli 3 – „Absolwenci mają często zawyżone wymagania, oczekują wysokich stanowisk i atrakcyjnego wynagrodzenia.”
Zaraz zaraz… A to nie jest tak, że Wy chcecie kupić prace za śmieszne pieniądze? Ja mam międzynarodowe doświadczenie jako programista, wiedze nie raz widziałem, że mam większą niż kierownicy (niedługo artykuł jak sprzedam akcje jednej ze spółek giełdowych, gdzie kierownicy to kretyni i to opiszę) a nie dostałem jeszcze pieniędzy takich, by mieć zysk ekonomiczny ze studiów – czyli żebym mógł powiedzieć, że opłacało mi się studiować (wie Pan co to zysk ekonomiczny czy tylko Pana zysk sie liczy jak największy bo przecież Pan i Pana firma to mocniejsi gracze i to Wy dyktujecie warunki). Artykuły w bankier.pl piszą za to, że rolnik zarabia więcej niż pracownik korporacji. Ciekawe dlaczego. Pewnie kwalifikacje rolnika są wyższe hmmmmmm.
Dzisiaj jeden gość pracodawca uczciwie mi napisał – nie jestem w stanie zagospodarować Pana umiejętności, gdyż mam małą firmę i zajmuję się wdrożeniami a programista nie miałby u mnie wiele do roboty. I to jest uczciwy człowiek, który wie na czym opiera się jego biznes i tego się trzyma, nie wchodzi na rynki, których nie rozumie. Tego człowieka szanuje i życzę mu by się mu wiodło. Pracodawców, którzy chcą kupić pracę za śmieszne pieniądze jednak nie szanuje i śmieje im się w twarz. Nie boję się tak pisać, gdyż sam pozyskuje zlecenia i zarabiam lepiej niż u polskich śmiesznych pracodawców.
Komentarz do komentów pod artykułem
olo -„Pracodawcy to tylko problem podaży i popyty. Wy chcecie aby państwo dało wam i wykształciło dobrego pracownika a sami oferujecie ludziom bardzo dobrze technicznie wykształconym w zarobki kilka razy niższe niż na Zachodzie przy zachodnich kosztach utrzymania. To się już nie uda, bo młodzi zwieją z tego kraju. Czas na znaczne podwyżki pensji.”
Właśnie oni chcą, żeby im Państwo pracownika wykształciło a u mnie na uczelni było powiedziane jasno – jak idziecie do firmy, to oni mają Was przeszkolić płacąc pensje do tego byście robili to co oni chcą i tak jak oni chcą. Nie dajcie się wykorzystywać. Staże tylko mnie rozśmieszają. Przygotowanie pracownika do pracy w zakładzie to koszt pracodawcy a nie pracownika czy Państwa. Ale mamy takich śmiesznych biznesmanów. Może zamiast płacić na studia od razu przelejmy pracodawcom kase na konto, na jedno wyjdzie. Przynajmniej nie będziemy musieli pracować, bo bilans wyjdzie ten sam.
lkjlk też m racje.
reef – „pracodawcy nie są ani źli ani dobrzy, po prostu dostosowują się do warunków rynkowych, politycznych obyczajowych, ten sam pracodawca, bez względu czy jest Polakiem czy nie, w Polsce bedzie zły i opluwany a np w UK będzie solidny, uczciwy i ceniony przez pracowników (bo inaczej w UK się nie da….), a to że w Polsce jest tak a nie inaczej jest winą samych Polaków i tylko Polaków…., nie rządzących ani nie pracodawców bo ci są tacy na jakich pozwala im naród.”
Pracodawcy z Polski mają pieniądze, Bankier.pl nie raz pisał o rekordowych rezerwach firm na kontach. Jednak nie chcieli tego wpompować w gospodarkę tylko to są ich pieniądze i służą ich dobremu życiu a nie budowaniu wspólnej gospodarki. Ta ich polityka się na nich mści, ludzie uciekają za granicę, pracują dla zagranicznych firm umacniając je a one zdobędą polski rynek za ileś tam lat powiedzmy 50 i dzisiejsi pracodawcy będą musieli iść do nich do pracy a wtedy zapłaczą. Tak się kończy polityka wielkich wodzuniów, którzy myślą, że rządzą i wszystko jest ich.
jjj – „Moi drodzy, prowadzę swój własny biznes w branży technicznej i bardzo bym chciał zatrudnić kilku pracowników ale zwyczajnie mnie nie stać. Aktualnie pracuje wspólnie z przyjacielem, który godzi się na średnie warunki i brak umowy widząc perspektywę rozwoju i jakość współpracy. Pracy mamy mnóstwo i mógłbym wziąć jeszcze więcej ale opodatkowanie i koszty pracy oraz biurokracja unijna skutecznie to uniemożliwiają. Polska jest przewidziana w planie Niemiec jako kolonia i rynek zbytu, nie oczekujcie, że umożliwią nam samodzielny rozwój. Wysokie stanowiska pracy są w Niemczech i Anglii, w Polsce montaż i przemysł brudny. Żeby dać na umowę o pracę 2500 na rękę zapłacę prawie 5000 razem z zusem i podatkami. Mamy chory system, ponad pół roku pracujemy na utrzymanie aparatu państwa, bo ludzie chcą socjalizm, który proniemieckie media skutecznie lansują.”
Jakoś mój wujek prowadzi firmę informatyczną zatrudnia kilku pracowników, płaci po kilkanaście tysięcy i może… Jaki Pan taki kram.
XRTm – „To trzeba zagłosować na ludzi, którzy to zmienią, a nie non-stop od 20-lat głosować na tych samych.”
Na kogo chcesz żebyśmy głosowali? Na Korwina? Hahaha. Korwin opowiada głupoty, że liberalizm zmniejszy ceny i koszty pracy. Nie zmniejszy cen, wynagrodzenia owszem, bo jest bogaty i chce mieć wszystko tanio. To całkiem logiczne. A czemu wynagrodzenia za Korwina by spadły a ceny nie? Już tłumaczę – Ci którzy nie mają pieniędzy, musieliby iść do pracy za przysłowiową miskę ziemniaków. Ci którzy pieniądze mają, by skupowali za śmieszne pieniądze produkty wytworzone tanio i podbijali cenę marżą. W ten sposób dostalibyśmy sposób na okradanie ludzi biednych (okradanie ich z pracy czyli niewolnictwo) i klasę bogaczy, którzy by robili co chcą. Do tego zmniejszając pensje i tym samym koszty pracy zmniejszy się ilość inwestycji, bo przecież bogacze nie wyłożą kasy a jeśli już to tak by im się bardziej opłacało nie Państwu nie pracownikom. A tym samym zmniejszy się ilość pracy, pensji bo będzie większe bezrobocie itp. Ale trzeba rozumiec makroekonomie, żeby o tym pisać. Korwin mówi o czasach gdy budował się kapitalizm i maszyny i technologie, teraz są inne czasy i trzeba inaczej patrzeć na świat.
Author2 – „Nie wiem, kto chce ten socjalizm ???”
Owszem socjalizm daje nam wzrost gospodarczy, dzięki temu że więcej towaru jest w obrocie oraz wymusza na śmiesznych pracodawcach inwencję twórczą. Kraje takie jak Polska jak widzisz się rozwijają, bo są w nich resztki socjalizmu, za to Włochy leżą i kwiczą. Ameryka też dołączy jak przestaną drukować pieniądz.
Pozdrawiam