Witam
Chciałem odnieść się do wpisu na blogu devlab.pl o tym jak zatrudnić dobrego programistę a właściwie jakiego nie zatrudniać.
Teza piersza – „Nie jest Dobrym Programistą ten, kto potrafi w ciągu kilku chwil zaimplementować algorytm sortowania bąbelkowego w trzech najpopularniejszych językach programowania.”
Tu akurat się zgodzę. Umiejętności zdobyte na studiach miały tylko nauczyć myślenia w językach programowania, rozwiązywania dość prostych problemów itp. Warto by programista je znał, ale rozwiązywanie problemów biznesowych jest ważniejsze w firmach. Sortowanie bąbelkowe dobre jest dla nauczycieli i wykładowców tak jak i inne algorytmy, których się człowiek uczy na pamięć. Ja uczyłem się ze wzoru matematycznego jak napisać kod by działał. Nie szukałem gotowca w internecie do przerobienia na iny język. Jeśli Ty jesteś programistą, który zamiast rozwiązać problem wedle opisu, znalazł gotowy algorytm w C i przerobił go na Javę, to nie dziw się, że nie masz dobrej pracy. A uwierzcie mi na studiach wielu ludzi tak właśnie robiło.
Teza druga – „Nie jest Dobrym Programistą ten, kto ma mnóstwo certyfikatów potwierdzających kwalifikacje.”
Jeśli certyfikaty są ze sobą spójne i potwierdzają je kwalifikacje pracownika to ok. Im więcej certyfikatów maja pracownicy w danej firmie, tym ta firma taniej kupuje produkty Microsoftu dla siebie. Nie zapominajmy o tej prawdzie :). Przy odpowiedniej liczbie pracowników z Certami, niektóre produkty Microsoftu są za darmo :). Nie ma to jak dostać sobie takiego Sharepointa za friko :). Nie jestem teraz pewien jakie produkty można dostać z jakim upustem – trzeba sobie poszukać.
Teza trzecia – „Nie jest Dobrym Programistą ten, kto potrafi programować non-stop przez 24 godziny o pizzy i energetykach.”
A znasz takiego? Ja nie. Ja akurat sporo programuje. Dalej piszesz o tym, że człowiek się nie szanuje. A czy firma szanuje go? Dlaczego nie zorganizuje mu czasu po pracy np wykupując karnet na basen, siłownie, tańce itp? Przecież firmy same zmuszają ludzi do pracy po godzinach najlepiej za darmo. Pracowałem w jednej firmie, która gdy zauważyła, że pracujemy za dużo, to zorganizowała nam paintball, jazdy na quadach. Czemu nie zorganizujecie pracownikom wyjazdu w góry, integracyjnego wypadu gdzieś nad morze itp. Jeśli firma nie szanuje pracownika, to on nie będzie szanował współpracownika i szefa.
Teza czwarta – „Nie jest Dobrym Programistą ten, kto nie potrafi w kilku prostych zdaniach wytłumaczyć swojej babci czym zajmuje się w pracy.”
A czemu nie zrobicie takiej osobie szkolenia albo nie poślecie do specjalisty na szkolenie z komunikacji? Szkoda kasy, rozumiem, najlepiej żeby programista sam się wszystkiego nauczył pracował dla Was a Wy zgarniecie tylko pieniądze. Ja w większości spotykam się z tym, że kierownicy nie umieją się komunikować. Za błędy w komunikacji odpowiada szef, kierownik, dyrektor nie programista. To Wy musicie nauczyć się komunikować z programistą nie on z Wami. W końcu kierownik za coś kasę bierze co nie.
Teza piąta – „Nie jest Dobrym Programistą ten, kto sądzi że kod źródłowy jest wartością samą w sobie i broni go jak niepodległości.”
Zgadzam się
Teza szósta – „Nie jest Dobrym Programistą ten, kto codziennie punktualnie wychodzi z pracy.”
Zgadzam się, z tym że czy kierownik poinformował pracownika, że jeśli zostanie dzisiaj 10 minut dłużej i rozwiąże problem to następnego dnia jak skończy wcześniej, to będzie mógł wcześniej wyjść? Ja pracowałem tylko z jednym człowiekiem na takich zasadach (no może z dwoma) i na prawdę jak skończyłem danego dnia zadanie po 5 godzinach to mogłem sobie iść na miasto. Tylko w jednej firmie. W innej przy „elastycznym” i zadaniowym czasie pracy jak skończyłem wcześniej to musiałem robić następne zadanie. Pewnie większość pracodawców by tak chciała.
Teza siódma moja ulubiona, po przeczytaniu której postanowiłem stworzyć tego posta 🙂 – „Nie jest Dobrym Programistą ten, kto pracuje dla pieniędzy”
No oczywiście. W jednej z firm w których pracowałem za 1800 zł brutto miesięcznie z nadgodzinami też mi mówili, że szukają pasjonata. Na pytanie czy jakiegoś nie znam, odpowiedziałem, że znam – nazywa się Linus Torvalds. Gość zarabia z tego co pamiętam dziesięciokrotnie więcej niż taki przeciętny amerykański programista. Tak właśnie zarabiają pasjonaci (kiedyś gdzieś znalazłem ile on zarabia, źródła nie pamiętam). A cwani pracodawcy opowiadają jakieś bajki o tym, że dobry programista to taki, który robi dla pasji, dla swojego szefa, który ich pogłaska po brodzie i poklepie po ramieniu. Nie dajcie się skubać cwaniakom. Nie po to programista się uczy, by zarabiać jak szwaczka. Oczywiście szybko zrezygnowałem z pracy w tej firmie, bo to obciach pracować za takie pieniądze. Na szczęście dawali 1800 na okres próbny. Na rok nawet bym nie podpisał 🙂
Prawdą natomiast jest to, że wielu młodych chce zostać programistami dla pieniędzy. Z drugiej strony widzimy firmy, które korzystają z coraz to bardziej zaawansowanych technologii, widzimy rozrastające się ekosystemy np .NET, Java, technologie webowe, które ze sobą nie współpracują (Entity Framework chyba nie ma w ekosystemie Javy nHibernate z tego co wiem jest) i nauczenie się samemu czy nauczenie się w pracy tych technologii staje się nieopłacalne i ani studenci ani pracodawcy nie chcą inwestować (Ci pierwsi czasu Ci drudzy pieniędzy) na nauczenie przyszłego programisty tych technologii. Oczywiście koszt ten leży po stronie pracodawcy, czego oni nie chcą ponosić, wolą podkraść innej firmie pracownika, który już te technologie zna. Czyli ryzyko danej technologii przechodzi na pracownika nie na firmę, co już samo w sobie jest niesprawiedliwe.
Jeśli ktoś nie nadaje się na programistę, a są tacy, to faktycznie nie powinni oni zostawać w firmie na dłużej. Zatrudnienie młodego programisty po studiach wiąże się z dużym ryzykiem, właśnie dlatego, że ktoś może sobie nie poradzić z programowaniem. Ja od początku wiedziałem, że chcę zostać programistą. Teraz wiem, że chcę się specjalizować w ASP.NET MVC i w WPF – głównie pod urządzenia mobilne. Zdarza mi się słyszeć, że umiem za mało, że powinienem się dokształcić, żeby… no właśnie zarabiać 3000zł brutto miesięcznie. Przecież to jest śmieszne. Mam znowu dokładać czas – uczyć się za darmo, by móc sobie popracować za śmieszne pieniądze jak na programistę? Przecież w tym samym czasie mógłbym pracować, zarabiać i odkładać pieniądze robiąc coś innego np wykładając towar w markecie. Może mniej ambitne, ale więcej się odłoży. I to nie ja jestem mniej ambitny tylko chcę odłożyć pieniądze na własną firmę. A nie zrobię tego pracując w Warszawie za 4.000zł ( a padają stawki rzędu 3.500 lub 4.000 po iluś tam okresach próbnych i to na umowę zlecenie – odrzucam ).
Tymczasem firmy starają się młodym programistom wmówić, że wolą zatrudnić specjalistę z doświadczeniem, a tym z doświadczeniem mówią, że zatrudnią studenta za mniejsze pieniądze. A zazwyczaj nie zatrudniają nikogo i dalej szukają, bo nie znaleźli naiwniaka. Powoli myślę nad usunięciem większości kontaktów z LinkedIn, gdyż rekruterzy opowiadają bajki studentom, że jeśli nie zgodzą się pracować za śmieszne pieniądze, to zatrudnią programistę z doświadczeniem a tyyyyyylu ich mają w kontaktach na LinkedIn. Dziwne, że nam osobom na tych profilach mówią odwrotnie. Przykre, ale ktoś musiał Wam napisać prawdę jak to wygląda – ja też byłem kierownikiem i kazano mi tak kłamać, czego oczywiście ku złości w oczach szefostwa nie robiłem :).
Widzę również osoby, które chcą pracować w IT a mają na prawdę małą wiedzę i tylko mnie to upewnia w tym, ze jako człowiek z dość pokaźną moim zdaniem wiedzą ( w porównaniu do rówieśników) powinienem więcej od nich zarabiać a tymczasem jest inaczej. Oczywiście dalej zdaje sobie sprawę z tego ile jeszcze muszę się nauczyć i widzę jak świat szybko się rozwija. Pocieszam się tylko tym, że ja szybciej się uczę niż Microsoft wypuszcza nowości xD
Ktoś w komentarzach napisał – co jest gorsze pracowanie za niskie wynagrodzenia w kreatywnej pracy czy za wysokie w nudnej. Ja za wyższe wynagrodzenie pracowałem w serwisie. Jako programiście nie zapłacił mi nikt jeszcze takich kwot jak tam. Co jest co najmniej dziwne i niesprawiedliwe, że łatwiejsza praca może być lepiej płatna od tej trudniejszej. Popyt i podaż oraz zasady kapitalizmu mówią, że powinno być odwrotnie a nie jest tak. Dzieje się tak, gdyż cwani ludzie w biznesie chcą wyzyskać ludzi którzy coś umieją :). Dlatego nie warto być frajerem. Tak użyłem mocnych słów i podtrzymuje to zdanie. Nie warto się sprzedawać za śmieszne pieniądze w zawodach, gdzie się coś tworzy, do których trzeba mieć bardzo dużą wiedzę. Jacek, który dodał ten komentarz, pisze, że jeśli ktoś ma bogatego wujka, to może pracować za mniejsze pieniądze. Może, ale po co. Ja osobiście wolę robić projekty sam dla siebie, by je sprzedawać jak aktualnie projekt nad którym pracuję. Jeśli pracodawca nie zagospodaruje mojego czasu pracy, łaski mi nie robi zrobię mu konkurencję :). Prosty mechanizm świata w którym żyjemy. Świat nie zna próżni. Jako człowiek, który kocha zarówno programowanie jak i biznes, muszę napisać, że najlepiej jest pracować właśnie na siebie, robić projekty które są nam potrzebne i są dla nas interesujące. Może ciężko się wstrzelić w niszę, ale myślę, że jest to możliwe. Jak tylko zbuduję swoją niszę, dam znać jak mi idzie. Dla mnie programista, który nie zna swojej wartości to fajtłapa a nie człowiek sukcesu. Ja nie poszukuje ludzi niezaradnych, gdyż są oni dla mnie problemem. Wolę współpracować na zasadzie podwykonawcy – zlecić samo-zatrudnionej osobie coś do wykonania, albo samemu za dobre pieniądze coś wykonać.
To co jest ważne o czym ja piszę i szkole z tego. Jacek pisze, że programista musi za co zjeść i się ubrać itp. Zarobki człowieka po studiach nie powinny starczać jedynie na utrzymanie. Normalny człowiek, w tym programista powinien odkładać pieniądze. Czemu na projekcie, który ja zaimplementuje ma zarobić firma, a nie ja i to firmy zarabiają często krocie a płacą dość skąpo? Czemu pieniądze zarobione niby ma odłożyć na swoim koncie i zainwestować pracodawca a nie ja? Przecież ja też jestem inwestorem. Jeśli zarobię 1.000zł więcej miesięcznie to nie wyjadę na Karaiby tylko zainwestuję tą kasę. Czemu ja mam tego nie robić, tylko pracodawca hmmm? Czemu to mają być jego pieniądze a nie moje? To raczej dla gospodarki problemem są pracodawcy, którzy kupują drogie zagraniczne samochody wyprowadzając pieniądz z Polski, na który to pieniądz Polska musiała się zadłużyć (czyli my wszyscy). Przestańcie pisać, że programista musi się tylko utrzymać, bo znów HR pomyśli, że możemy zarabiać 2.000 netto w Warszawie. Programista ma nie tylko utrzymać siebie i rodzinę, ale zapewnić studia dzieciom na tak samo dobrym poziomie na jakim on sam się wykształcił. Do tego musi odłożyć dobre pieniądze, by sam założył firmę i był samowystarczalny nie musiał się prosić o pracę :). Pozdrawiam wszystkich programistów i speców o IT, którzy mają własne firmy i nie muszę się prosić cwaniaków o pracę. Widzę, że w Polsce trwa urabianie ludzi. W Chinach podobno problemem nie są zarobki już i możliwości firm do wypłacania wynagrodzenia, tylko mentalność pracowników, którzy myślą, że jak wypiją jedno piwo na miesiąc to są bogaci. Tą mentalność z tego co gdzieś wyczytałem próbują właśnie zmieniać misje katolickich księży, którzy chcą przekonać zwykłych pracowników, że mogą się upominać o wyższe wynagrodzenie.
Przed chwilą przeczytałem coś o programowaniu w Scala. Czy to kolejny trik by obniżyć stawkę programiście – musisz zarabiać minimalną bo nie umiesz języka Scala, który my tak dobrze umiemy. Nasuwa się tu cytat – „Przyjmując wartości, które przez nich są dane, zostaniesz niewolnikiem a oni będą Panem”. Czyli ktoś sobie w korpo czy małej firemce wymyślił, że nie umiesz człowieku Scala, więc Ci będziemy płacić mało, bo w Javie się już nie opłaca zatrudniać. Czy to aby nie tego rodzaju trik? Czy brak programistów Scala wynika właśnie z tego? Ciekaw jestem jakie oferuje się wynagrodzenie w tym języku. Pewnie dość małe i kwiczy się, że nie ma specjalistów za 3.000 brutto w Warszawie z 5 letnim doświadczeniem w programowaniu w ogóle. Jeśli to tak właśnie wygląda to lepiej nie być uważanym przez takich „speców” za dobrego programistę niż babrać się w gównie, za które potem nikt dobrze nie zapłaci. Tak jest np w radomskiej firmie (nazwy nie podam, bo i tak się sami powinni wstydzić), gdzie za programowanie w niszowym języku płacą 2500 brutto. Nie napiszę jaki to język, bo ktoś skojarzy co to za firma, ale to po prostu nie jest opłacalne. Musicie pamiętać, że niektóre firmy specjalnie wchodzą w języki niszowe, które dla programisty stają się pułapką – muszą pracować za tyle ile firma da, bo nie będą mieli gdzie przejść za większe pieniądze a sami dobrze zapłacić nie chcą przez co programista traci czas. Czy wprowadzanie języka Scala jest podobnym zabiegiem, który ma za zadanie uzależnić programistę od danego języka jak narkomana od heroiny? Od razu wspomnę, że podobny mechanizm stosują firmy, gdzie pracownik przyzna się do tego, że ma kredyt. Niektóre firmy, nawet zlecają pisanie artykułów, że jeśli masz kredyt to idź do pracodawcy po podwyżkę i powiedz, że masz kredyt to dostaniesz podwyżkę. Zazwyczaj kończy się to nie tylko brakiem wspomnianej podwyżki, ale również notatką w specjalnym zeszyciku (lub oprogramowaniu CRM), że nie należy Ci dawać podwyżki bo masz kredyt do spłacenia i musisz pracować za to co Ci dadzą. Wybaczcie, ale taka jest rzeczywistość. Ach ten Matrix.
Jak widzicie ja tu dla Was koledzy programiści przygotowuje opracowanie pułapek, które na Was chcą zastawić cwani pracodawcy. Skąd ja to wszystko wiem? Oprócz studiów technicznych, znam się również na filozofii, psychologii. Dwa lata uczyłem się rozwoju osobistego w tym o komunikacji z ludźmi, z kobietami itp. Moim hobby nadal jest podrywanie dziewczyn i cały czas się w tym szkole, trenuje. Umiem się dogadać z drugim człowiekiem, czego nie umieją pracodawcy. Nie stosuje na ludziach (nawet jak jestem kierownikiem) trików socjotechnicznych, gdyż w większości się nimi brzydzę. Tak jak brzydzę się osobami, które te techniki stosują, dlatego też je ujawniam na blogu. Serdecznie zapraszam programistów by co jakiś czas zapoznawali się z moimi wpisami. Myślę, że warto czasem przeczytać kogoś, kto zadaje się z ludźmi, którzy chcą dawać Wam wolność a nie ją zabierać jak cwani pracodawcy i inni, którzy myślą, że jak opanowali techniki manipulacji to są panami świata. Ujawniając ich techniki sprawiam, że przestają one działać jak iluzja magika, który płacze, że ktoś ujawnił jak zrobić dany trik.
Pozdrawiam